Fot. Violka Kuś
Z archiwum perebora [Agata]
Ostatni dzień
wywiadów, już bez ankiet, biegania po mieście czy wsi i prób porozmawiania z
kimś przez dwie minuty o pereborach. Ostatni przystanek w postaci bardzo
rozległej wsi Wyryki, zmusił nas do wykrzesania z siebie resztek sił zarówno
fizycznych, jak i psychicznych. Po raz kolejny zaopatrzyłyśmy się w różnorakie
słodycze, od batonów po ciasteczka czy lody (osobiście myślę, że przez pierwszy
tydzień po powrocie będę krzywo patrzyła na ciasteczka z cukrem, które wielokrotnie
zastępowały mi obiad). Duża dawka cukrów pozwoliła mi, Basi i Karolinie
przeprowadzić ostatni wywiad opatrzony obszernym komentarzem z życia osobistego
naszej informatorki. Jednak naszą największą uwagę we wsi Wyryki przykuły
tutejsze koty - grube, leniwe zwierzaki.
Usystematyzowane refleksje po
badaniach zapewne będą się pojawiały w najbliższych dniach po powrocie. Zarówno
one, jak i czekające na nas transkrypcje nie będą nam pozwalały na zapomnienie
pereborach. Myślę, że etnologiczny kryminał stawiający pytanie o istnienie
pereborów został rozwiązany i zadanie można uznać za wykonane.
Ostatni wypad [Basia]
No i nadszedł koniec. W sumie nawet nie zdawałam sobie z
tego sprawy. Spacerując po Wyrykach i wypatrując pozostałych we wsi tkaczek,
nie dochodziła do mnie świadomość, że dzisiaj zrobię swój ostatni wywiad.
Trochę zrobiło się nostalgicznie, zastanowiło mnie, czy spotkałoby mnie coś
jeszcze ciekawego, gdybym została tutaj dłużej – ale jak wiadomo nie można
przesadzać. Zaobserwowałam u siebie ewidentne zmęczenie materiałem. „A wie Pani
jak robili tkaniny z lnu?” „A jak tak właściwie robiło się te perebory?” „A
Panią uczyła mama, a może babcia?”. Na początku pytania te budziły szczerą
ciekawość i chęć poznania prawdy. Teraz wiem już bardzo dużo,
i ciekawość w ciągle powtarzanych pytaniach gdzieś zginęła, przez co zaczęłam
wyglądać na osobę nikle zainteresowaną tematem. Kiedy przypomnę sobie wszystkie
spotkane osoby, które tak serdecznie ugościły mnie w swoim domu i chętnie
zaprosiły do swojego życia, to pragnę zostać tutaj dłużej. Jednak szybkim
krokiem nadszedł czas powrotu i transkrypcji, a wspomnienia warsztatów, ręcznie
tkanych spódnic, pereborów i miłych uśmiechów należy głęboko zakopać w pamięci.
Pożegnanie z Podlasiem [Marta]
I wreszcie, po dziesięciu długich
dniach, dziesiątkach ankiet i wielu wywiadach nadszedł długo oczekiwany ostatni
dzień badań. Z początkowej ósemki badaczy zostało już tylko pięć
najwytrwalszych. Ostatkiem sił weteranki wyruszyły w ostatnią podróż w teren.
Tym razem za cel obrane zostały Wyryki. Pierwsza część zespołu miała
zdecydowanie więcej szczęścia z autostopem. My, czyli ja i Kasia, przeszłyśmy 2 km zanim spotkałyśmy kogoś,
kto mógł i chciał nas podwieźć. Cóż, ciężko złapać stopa na drodze, na której
jedno auto na 7 min to norma. Na szczęście pani, która zabrała nas z sobą
okazała się darem od losu. Wskazała nam byłą tkaczkę, do której mogłyśmy się
udać. Pani ta, mimo iż sama niewiele nam powiedziała, skierowała nas do pani
Kasi, która okazała się być nie tylko skarbnicą wiedzy, ale także tkanych
dywanów i spódnic na sprzedaż. Pani Kasia skierowała nas do pana Tadka, który
miał posiadać koszule z pereborami. Zachęcone tą wizją, ochoczo ruszyłyśmy na Wyryki Wolę. Niestety,
okazało się, że koszule zostały oddane dla zespołu, ale część zabrała pani Z. W
zamian za to, zostałyśmy skierowane do urodzonej w 1926 roku pani Marysi. Jakie
było nasze zdziwienie, kiedy usłyszałyśmy, że pani umiała tkać perebory! Jej
zdaniem perebory były ładne, ale w jej czasach już całkowicie niemodne. Zdałam
sobie sprawę z tego, że strój ludowy, który kojarzył mi się z czymś niezmiennym
i stałym, okazał się być zjawiskiem dynamicznym, podlegającym wpływom i
przemianom. Perebory istniały, jednak moda na nie przeminęła, tak samo jak
minęła moda na flanelowe koszule czy spodnie-dzwony. Ale przecież, każda moda
kiedyś wraca. Nieraz w lekko zmienionej formie, czasami szybciej, czasami
później. Może pod wpływem kolekcji odzieżowej BIALCONU, może dzięki
działaczkom, jak tkaczki z Hruda lub Holeszowa, ale sądzę, że wróci moda na
perebory.
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Violka Kuś
Fot. Anna Weronika Brzezińska
Fot. Anna Weronika Brzezińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz